Altanka na końcu alei

Niewielka altanka z kolumnami z białego marmuru, otoczona drzewami dzikiej wiśni. Zawsze można tu usiąść i odpocząć, a także ponapawać się spokojem tego miejsca pośród łagodnego krajobrazu.

Szła sobie przez aleję. Z daleka wypatrzyła altankę, w której postanowiła się ukryć. Każdy głupi wiedział, że w każdej chwili może lunąć. Po dość długo trwających upalnych dniach, w końcu musi przyjść czas na deszcz.
Ash weszła do niej i usiadła na drewnianej ławeczce.

Kręcił się bez celu po okolicy, lecz głowę miał tak zajętą myślami, że nie zauważył nawet, gdy nogi same przyniosły go w to różowe miejsce. Nie zauważył nawet, gdy chwilę wcześniej lunął deszcz, przyklejając mu włosy do twarzy i ubranie do ciała. Nie zauważył kompletnie nic.

Od razu wyłapała obiekt, który mogłaby uwieść.
Wlepiła oczy w nieopodal przechodzącego faceta. I nie był to byle jaki facet! Był to Mister Mokrego Podkoszulka! xD
Wykonała gest ręką, który wskazywał na to, żeby przyszedł się tu schronić. O ile na nią patrzył ^^

Uniósł wzrok akurat w momencie, gdy nieznajoma kobieta wskazała by schronił się pod dachem. Nie od razu załapał, co miała na myśli, gdyż dopiero po dobrych kilku sekundach dotarło do niego, że lało jak z cebra. Uniósł wzrok ku zachmurzonemu niebu, po czym wysunął ręce z kieszeni i bez wahania ruszył ku nieznajomej.
- Nienajgorsze schronienie - zauważył, gdy znalazł się obok niej, w w miarę suchym miejscu.

- No, nienajgorsze - potwierdziła bez wahania, kiedy siedział już obok niej.
Przez krótką chwilę miała przebłysk i wydało jej się, że gdzieś go już widziała. I wcale nie chodziło jej o ostatnie spotkanie w Świątyni Zapomnienia.
- Jestem... - dała sobie krótką przerwę na przypomnienie sobie swojego imienia. Wzięła głęboki wdech i... - Ashey Nashi Lainneach ^^ - powiedziała bardzo szybko, patrząc na niego porozumiewawczo.
Wystawiła otwartą dłoń. Pojawił się nad nią dość spory niebiesko-zielony płomień. Chociaż przeważała zieleń. W altance od razu zrobiło się jakoś cieplej.

- Długie imię - zauważył, ignorując jej dłoń - Ahren.
Dopiero teraz przeniósł wzrok na płomień. Zastanawiał się, co miało oznaczać jej intensywne spojrzenie.
- Sądzisz, że będzie lało długo?

- Sądzę, że tak - odparła, zapatrzona w zielonkawy płomień, które zdaje się przygasał.
Im dłużej by lało, tym dużej Ahren mógłby zostać ;3 Tym lepiej dla Ash.
- Miło poznać... - w tym momencie zdała sobie sprawę, że mogła go widzieć na jakiejś bitwie - A my się już czasem nie znamy? - zapytała spontanicznie.
- Możesz mówić mi jak chcesz. Pełnym imieniem i nazwiskiem, pełnym imieniem, Ashey, Ash, Nashi, Nash. Jako wolisz. Kombinacji jest od cholery.

- Nie mam pojęcia, staram się nie zapamiętywać wszystkich twarzy, bo nie zmieściłbym żadnych myśli w mojej głowie - powiedział z westchnieniem i przyjrzał jej się - Chociaż, mogliyśmy się już kiedyś spotkać.
- To będzie zależało od nastroju.

Odwrócił wzrok i wbił go w niebo.
- Przeklęte chmury....
Nie zamierzał czekać do samego końca. Deszcz miał 10 minut. Potem miał to wszystko gdzieś i szedł dalej.

- Yhm... - zamknęła dłoń, co równoznaczne było z tym, że płomień też zgaśnie.
- Czy ja wiem, czy takie przeklęte... - zza chmur zaczęło wychodzić słońce, jednak bardzo powoli.
- Będzie tęcza - powiedziała dość monotonnie. Jakoś jej to nie interesowało, ale jednak stwierdziła to. Deszcz jednak padał tak, jak wcześniej.
- Kim jesteś...? Jeśli mogę zapytać oczywiście ^^

- Demonem - odpowiedział bez wahania. Nie dodał, że był władcą demonów, bo jakoś nie był z tego szczególnie zadowolony (xP). - A ty? Jeśli można wiedzieć?

Gapił się na niebo, odliczając w myślach minuty.
- Tęcza... super...

()

- Demonem? - coś jej zaczęło świtać, tylko sama nie wiedziała co.
- Jestem waleczenym, mhrocznym Elfem, kochającym władzę :> - uśmiechnęła się zabójczo.
Położyła łokcie na stole, przy którym siedzieli. Oparła podbródek na rękach.
- Nie lubisz? ;3

- Elf, co? - powtórzył sennie - No to może i się znamy.

- Do tęczy nic nie mam. Nie przepadam tylko, kiedy ktoś się nią podnieca jak dziecko. Ale cóż... różni są ludzie, nie walczę z tym.
Zerknął na nią.

- Trudno byłoby z tym walczyć ^^ - odpowiedziała.
Ostatnie krople deszczu spadły na ziemię. Dalej było chmurzyście i niekiedy tylko słońce wyszło zza chmur.
- ... - zobaczyła, jak się na nią paczy :>

- Dobra, to ja chyba pójdę dalej - powiedział, wstając z miejsca.
Przeczesał mokre włosy palcami, dzięki czemu trzymały się z tyłu i nie wpadały do oczu. Zeskoczył ze schodka i zerknął w stronę dalszej ścieżki.
- Co? - zerknął na nią znowu.

- Co co? - zapytała zdziwiona,
Usiadła na ławce w dziwny sposób, którego nie umiem opisać xD.

- Nie, zupełnie nic.
Wsunął dłonie do przemoczonych kieszeni i poszedł dalej.

- Nara... - odpowiedziała chrypliwie.
Wstała i również odeszła.

Jakiś czas później zniknął.